W środę, 19 października w ramach projektu „Edukacja bez granic” wybraliśmy się na wymianę do Czech. Ogólnie było super, ale zacznijmy od początku. Zbiórka była o godz. 7.30. Listę obecności sprawdził Pan Dyrektor. Następnie wszyscy poszliśmy pod E.Leclerc, gdyż tam stał nasz autokar. Wsiedliśmy. Podróż minęła dobrze, nie było żadnych problemów. Jechaliśmy ok. pół godziny. Kiedy dotarliśmy, ukazała nam się ich szkoła. Bardzo mi się ona spodobała. Była kolorowa. Weszliśmy do środka. Na początku zostaliśmy ciepło przywitani przez grono pedagogiczne, które zaprowadziło nas do dosyć dużej sali, pełnej krzeseł. Dodam jeszcze, że szkoła była bardzo duża i żeby dostać się do owej salki należało iść paroma korytarzami. Powitanie w salce również było gorące. Czescy uczniowie wiwatowali, kiedy wchodziliśmy. Potem Dyrektorzy obu szkól powiedzieli trochę o tym projekcie, przywitali się wzajemnie. Po czym nauczyciele poinformowali nas, gdzie teraz idziemy. Poszliśmy na mały poczęstunek. Po zjedzeniu, my Polacy zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. Zwiedzaliśmy na zmianę. Moja grupa poszła na górę, kiedy inna na dół. Weszliśmy na trzecie piętro do pracowni multimedialnej, gdzie na każdego z nas czekała paczuszka żelków. Oni mają całkowicie inne ławki niż my! Zamiast dzwonka- melodyjka sygnalizuje koniec i początek lekcji. Po obejrzeniu krótkiej prezentacji multimedialnej o ich szkole, udaliśmy się w kierunku pracowni komputerowej. Przeżyłam szok, kiedy okazało się, że żeby dostać się do niej trzeba wyjść ze szkoły, pójść króciutkim chodniczkiem i wejść do malutkiego budyneczku, nie do końca jeszcze wykończonego. Okazało się, że tam jest nie tylko pracownia komputerowa, ale i chemiczna. Zaraz po wejściu do pracowni, zwróciłam uwagę na nowe komputery, które jak się potem okazało miały program Microsoft Word 2016, czyli jak mi się wydaje najnowszą wersję tego edytora tekstu. Sami dobraliśmy się tam w pary, tzn. jeden Polak i jeden Czech. Wykonanie zadania przy jednym komputerze miało na celu integrację. Po wykonaniu pracy każdy z nas dostał pendrive, aby zgrać na niego swoją pracę i zachować na pamiątkę. Następnie wróciliśmy z powrotem do tej klasy multimedialnej co na początku. Zagraliśmy tam w polsko- czeskie kalambury, po czym numerki które losowaliśmy podzieliły nas na sześć czteroosobowych grup, w których wykonywaliśmy różne zadania. Pod koniec pobytu w klasie, zaśpiewaliśmy dwie wersje piosenki Ewy Farny „Na ostrzu” – polską i czeską. Potem znowu zeszliśmy na dół, tym razem na salę gimnastyczną. Sala była super! Ich szkoła specjalizuje się w całkowicie innych zajęciach sportowych niż nasza. Dla przykładu: nasza klasa sportowa jest o profilu siatkówki, a ich – skoku w dal. Ogólnie tak jak my mamy na W-fie np. koszykówkę, tak oni różnorodne ćwiczenia gimnastyczne. Oczywiście parę zabawnych ćwiczeń nam zaprezentowali. Naszym zadaniem było je powtórzyć. Gwoździem programu była jednak konkurencja główna ze skoku w dal. Okazało się, że Polacy nie są tacy słabi w te klocki. Ex aequo pierwsze miejsce zajęłam z Amelią z VI b i Adą z VI c. Żaden Czech niestety nie dotarł do finału. Również z sali gimnastycznej nie wyszliśmy z pustymi rękami. Każdy z nas otrzymał notesik z ciekawym zdjęciem na okładce. Po ciężkim wysiłku udaliśmy się na obiad do szkolnej stołówki. Pyszny obiadek dodał nam energii na podróż. Cała wycieczka zakończyła się krótkim przemówieniem, w trakcie którego wręczyliśmy Czechom drobne upominki w podziękowaniu za gościnę. Bardzo mi się tam podobało. Chciałabym pojechać do nich jeszcze raz. Dzięki projektowi „Edukacja bez granic” mamy szansę, powiem więcej, poznajemy nowe osoby, uczymy się z nimi komunikować, przełamujemy barierę językową. Cieszę się, że powstał taki projekt, bo dzięki niemu poznaję rówieśników zza granicy i ich kulturę.
Zuzia Adamczyk kl. VI b
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.